Niedzielny poranek, kawusia w  łóżeczku, na polu jakieś minus milion stopni.

– co dziś robimy z obiadem? Nie mam weny
– no to chodźmy gdzieś. Co byś zjadła?
– w sumie to nie wiem. Nie byliśmy jeszcze w XXX.

Odpalamy menu… sama nie wiem. Dużo ludzi chwali, ale nas jakoś nic z nóg specjalnie nie zwala. Burger, pizza no i oczywiście moje „ulubione” policzki wołowe. Ileż można. Odpada. Szukamy dalej.

– to może YYY (stekownia dla odmiany). Taaaak. Dobry stek nie jest zły. Chora cena za to jest zła. Nie jestem amatorką oszczędzania na dobrym jedzeniu, jednak każda marża ma jednak swoje granice. Przyzwoitości również.

Kopiemy dalej

– to może surf&turf? Ty szukaj, ja dorobię kawy…
– o taaak… zjadłbym langustę. Na steku. Takim wiesz… Rozmarzył się M
– taaa… wiem.
Kurczę… akurat langusta średnio moja bajka, ale… no to szukaj dalej jakiejś knajpy.

I znów nic z tego

– wiesz co M? jedziemy do Makro, sami sobie zrobimy. I tak oto stało się. Wena wróciła!

Langusty na szczęście, tzn. niestety, akurat nie było, za to było mnóstwo innych smakołyków. Kusił homar, ale jakoś nastroju na mordowanie żywizny nie miałam. Zresztą ja to nawet do małży mówię „Przepraszam” tuż przed wrzuceniem na wrzące wino. Taka natura ?

Absolutnie wyjątkowo, tak w prezencie noworocznym, podam Wam przepis na całe danie, ponieważ komponuje się idealnie i żal je tak zdekompletować. Jeśli chcecie zaprosić drugą połówkę na kolację i błysnąć, jeśli chcecie swojego wybranka/wybrankę rozkochać w sobie na amen, na zabój, bo przecież przez żołądek do serca – polecam to danie. Oczywiście jedynie w przypadku jej mięsożerności. Mało dietetycznie, mięsnie, maślanie, alkoholowo, pysznie ?

W naszym Makrowym koszyku znalazły się:

2 steki z wołowiny Black Angus (a co… szaleć to szaleć) – steki wybierajcie dowolnie
Opakowanie mrożonych raków w całości
6 przegrzebków
250g kubeczek śmietany 36%
Białe wino wytrawne „do gotowania” – zastrzelcie mnie, ale zapomniałam na co padło
Masło
Mleko
Świeża szałwia
3-4 sztuki korzenia pietruszki
Szalotka
Czosnek
sól/pieprz do smaku

Przygotowanie:

Akt 1
Mięso. Mięso ma być w temperaturze pokojowej. Steki musnęłam uprzednio przygotowanym w akcie 2 masełkiem szałwiowo-czosnkowym i oprószyłam pieprzem.

Akt 1.5 ?
Puree z pietruszki. Korzeń pietruszki ugotowałam w lekko osolonej wodzie. Dodałam łyżkę masła, ok. 50 ml mleka oraz ok. 50 ml białego wina „do gotowania” zmiksowałam na idealnie gładką aksamitną masę. Jeśli Wasze puree będzie zbyt suche, nie bójcie się dolać więcej wina ?

Akt 2
Masełko szałwiowo – czosnkowe. Sklarowałam sobie mniej więcej 3 -4 porządne łyżki masła. Pół garstki listków szałwii i jeden ząbek czosnku drobno posiekałam, a następnie zalałam sklarowanym masłem. Można, ale nie trzeba czekać do stężenia. Steki smarowałam jeszcze płynnym masłem

Akt 3
Raki. Postępowałam zgodnie z instrukcją na opakowaniu. No dobra… chlusnęłam jeszcze do nich solidne 150 ml białego wina. Przyszedł czas na obieranie, czym zajął się M, bo ja to nie mam nerwów. Ślicznie wydłubał całe mięso z większości raków (4 sztuki zostawiliśmy w całości), które trafiło do aktu 4.

Akt 4 (robił M <3)
Sos. 2 szalotki oraz 2-3 ząbki czosnku drobno posiekał i podsmażył na oliwie z drugiego tłoczenia. Dodał mięso z raków (kilka ogonów zostało do dekoracji) i 250 ml białego wina „do gotowania”. Podgotował. Wlał 250 ml śmietanki 36%. Doprawił do smaku solą i pieprzem. Gdy nikt nie widział, dolałam jeszcze odrobiny wina. Sos należy zredukować tak, aby był gęsty i kremowy.
Jest to niestety jeden z tych sosów, które lubią się zwarzyć. Nie przejmujcie się – smaku to nie zmienia, a nie każdy urodził się Gordonem Ramsay’em.

Akt 5
Karmelizowane kolorowe mini marchewki na miodzie tymiankowym. Ok. 2 łyżki miodu wymieszałam z ½ łyżeczki tymianku. Dokładnie pokryłam miodem marchewki i karmelizowałam na patelni ok. 5 minut.

Akt 6
Steki. Ze zrobieniem dobrych steków o odpowiednim stopniu wysmażenia to jest cała filozofia. Wszystko zależy w znacznej mierze od ich grubości oraz części krowy, z której stek pochodzi. Ja na steki system mam „na palec”, czyli taki:
na bardzo rozgrzanej patelni grillowej kładę mięso i obsmażam z każdej strony 1 minutę: naciskam palcem i jeśli mięso jest bardzo sprężyste, wtedy mam stek raw (czyli krwisty). Co kilkadziesiąt sekund naciskam mięso i jeśli jest „półsprężyste”, mam stek medium done. Jeśli mięso pod palcem przestaje być sprężyste mam stek well done. Dla mnie jest to najlepszy sposób i zawsze mam na talerzu to, o co mi chodzi. Po ugrillowaniu mięsa ląduje ono na drewnianej desce, zostaje lekko oprószone solą, a na wierzchu kładę łyżeczkę masła i przykrywam folią aluminiową na ok. 10 minut tak, aby odpoczęło. Mięso, nie masło ?  Gdy mięso odpoczywa przechodzimy do aktu 6:

Akt 7
Przegrzebki. Na paleni rozgrzałam 2 łyżki wcześniej przygotowanego masełka szałwiowo-czosnkowego. Przegrzebki oprószyłam solą i smażyłam na złoto (ok. 2-3 minuty z każdej strony). Nadmiar masła odsączyłam ręcznikiem papierowym.

Akt 8
Poskładanie całości. Uprzednio talerze nagrzałam w piekarniku. W piekarniku wraz z talerzami czekało puree z pietruszki, kolorowe marchewki oraz nieobrane raki tak, aby nie wystygły. Na talerz nałożyłam solidną łyżkę pietruszkowego puree, na nim położyłam kolorowe marchewki oraz stek. Dodałam przegrzebki i sos. Całość udekorowałam całymi rakami oraz pozostałym mięsem z ogonów.

Do tego dobraliśmy prosecco: Alberto Torresi Prosecco Frizzante, Veneto, Italy oraz Prosecco Treviso, Stock

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *