Przy okazji słowa na piątek w zeszłym tygodniu pisałam o opłakanych skutkach spożywania alkoholu. No ok… ale co zrobić gdy mleko… yyy tzn. wódeczka już się rozlała, a Was morduje kac morderca? Wypiszę jedynie w kilku krótkich punktach bo wiem, że na „wspomnieniu dnia wczorajszego” ciężko się czyta 🙂

  1. Trzeba nawodnić organizm – alkohol działa diuretycznie, czyli krótko mówiąc odwadnia. To stąd ta koszmarna suchość w ustach, sucha skóra i zapuchnięte oczęta. Jeśli żołądek odmawia współpracy (a bywa i tak), to wlewamy w siebie płyny powolutku – małą łyżeczką, co 2-3 minuty. W miarę jak bunt będzie ustawał, zwiększamy powoli ilość, np. do jednej łyżki.
  2. Co w takim razie pić? Na początek proponuję herbatkę miętową lub rumiankową, wodę z miodem i cytryną lub mój „napój reanimacyjny”, na który przepis podam na końcu. Bardzo polecany jest również oczywiście sok spod kiszonej kapusty, ogórków lub buraków. Soki spod kiszonek, jak i same kiszonki są bogate w minerały i witaminy, które pouciekały w trakcie imprezy wraz z kolejnymi kieliszkami 🙂 Poza tym, pomimo kwaśnego smaku, działają na ustrój alkalizująco. Jeśli jednak wymiotujecie, to lepiej nie zaczynać nawadniania organizmu od nich, ponieważ mogą dodatkowo podrażniać śluzówkę i tak już zmaltretowanego żołądka. Dobrze zrobić również sok pomidorowy. Pomoże uzupełnić niedobory potasu, które stoją za drżeniem rąk i kołataniem serca. Warto również sięgnąć po fermetowane napoje mleczne – również mają działanie zasadotwórcze i pomagają w odtruwaniu ustroju.
  3. Unikajcie niesteroidowych leków przeciwzapalnych, szczególnie tych zawierających paracetamol – wątroba bardzo ich nie lubi, a umęczona utylizacją skutków szampańskiej zabawy może się poważnie zbuntować. I tu nie ma żartów. Paracetamolem stosunkowo łatwo się zatruć, na co podatny będzie zmęczony i odwodniony organizm, co może skończyć się niewydolnością wątroby.
  4. Trzeba coś zjeść – i tu zdania są podzielone. Co człowiek, to brzuszek i inaczej reaguje na pokarm. Sugeruję jednak odciążenie wątroby i trzustki i odpuszczenie sobie ciężkostrawnych potraw (np. wszelkiej smażeniny, grzybów, tłustych mięs). Dobrze zacząć od zwykłej kromeczki chleba z cienką warstwą masełka.
  5. Dobrze będzie wstać mimo wszystko i wziąć prysznic. Oczyszczona skóra lepiej oddycha.
  6. Idźcie na spacer. Wiem, że może być ciężko, ale mając pod pachą butlę „napoju reanimacyjnego”, szybko dojdziecie do siebie.
  7. Jeśli jakimś cudem możecie patrzyć na alkohol i nie macie problemów żołądkowo – wątrobowych, wypijcie niskoprocentowe piwo – to świetny izotonik

Napój:
1,5 litra wody mineralnej (drogą wyjątku może być wysokozmineralizowana)
3-4 łyżki glukozy spożywczej
1 łyżka fruktozy
1 łyżeczka kwasu l-askorbinowego
¼ łyżeczki soli.

Całość dokładnie mieszacie i pijecie z częstotliwością i w ilości takiej, na jaką pozwala żołądek. Mnie stawia na nogi błyskawicznie. Myślę, że Wam też pomoże 🙂

Miłego (bezkacowego) weekendu!! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *